niedziela, 18 listopada 2012

Smaki Italii i Brodkowe podśpiewajki

 Zdecydowanie za szybko minął ten weekend. Nie zdążyłam zrobić nic konkretnego, a jednocześnie zrobiłam tak wiele. Oczywiście wszelkie kwestie związane ze studiami, nauką i czytaniem lektur odłożyłam sobie na ten, jakże uroczy, niedzielny wieczór.

Piątek był zakręcony, aż niemożliwie.
Oddałam buty na reklamację, dostałam nowe, które zepsuły się po 15 minutach.
Następnie nie zdążyłam na autobus - mówi się trudno.
W tunelu (jakieś 3 metry ode mnie) ktoś wystrzelił olbrzymią petardę, przez którą na 3 sekundy w mojej głowie (i zapewne nie tylko mojej) zapadła kompletna cisza.
Cało i zdrowo dotarłam na dworzec, skąd chciałam spokojnie dojechać do domu i wreszcie spotkać się z moim A., który pracował na nocki, więc wieczorne przytulanki nie wchodziły w grę przez cały tydzień (musiałam nacieszyć się nim za dnia :) ).
Gdy już mój autobus podjeżdżał zadzwoniła do mnie mama, że dziadek musi jechać do szpitala i nie mam wracać do domu, tylko jechać do niego. Masakra!
Na szczęście z dziadkiem już sytuacja opanowana. Jutro ma zabieg, który mam nadzieje, będzie trwał krótko i zakończy się pomyślnie.

Sobota jakoś przeleciała mi przez palce. Trochę bawiłam się z Majką- siostrzenicą Artura. jest przesłodka i kochana. Bardzo mnie lubi, robi śmieszne miny, śpiewa i tańczy. Jednym słowem jest urocza :). I tak fajnie bawi się z A. ! Turlają się po podłodze, robię do siebie krzywe minki i są przy tym słodcy jak... no nie wiem!  Najbardziej! :)

W niedzielę wybraliśmy się do Italii! Niestety tylko w sferze kulinarnej, ale może w przyszłości A. da się namówić na Wenecję nocą :). Niestety póki co miałam przyjemność widzieć ją tylko za dnia. ale i tak zdołała mnie zauroczyć. I kupiłam sobie tam najpiękniejszą chustę świata, ale o tym przy następnej okazji :).

Otóż wspólnie z Arturem i moją siostrą zrobiliśmy pyszną pizzę na kolację dla całej rodzinki. Kto zagniatał ciasto, wałkował i układał składniki na przygotowanym cieście? Hę? Tak! Dokładnie! Artur, człowiek, któy twierdzi, że potrafi tylko przygotować wodę na herbatę. Myślę, że dobrze się przy tym bawił. Stwierdził, że to dość proste do wykonania danie i jak już będziemy mieszkali razem, to przygotuje je specjalnie dla mnie!
Oprócz miłego wspólnego bytowania mieliśmy również smakowitą kolację :). Ciasto było za twarde, a zamiast porządnego sosu użyliśmy ketchupu, ale i tak było wyśmienicie :).
Podczas procesu twórczego Asia nagrywała film. Może Pigi go ładnie dla mnie zmontuje i umieści na swoim blogu? Albo chociaż zachowa na pamiątkę dla potomności? Któż to wie :).

A teraz, gdy A. już poszedł do domu, leżę sobie i słucham najnowszej Brodkowej EP-ki pt. LAX. No i jestem zachwycona! Varsovie pokochałam już na koncercie w Gdańsku w maju tego roku. No i miłość trwa :). A Dancing shoes też mnie zauroczyły... No i te remixy...

                                                                        źródło

W tym oto nastroju mogę spokojnie poczytać lekturę na środowe zajęcia do Kurki.


Bywajcie zdrowi!